Przyjechała Kasia, przyjaciółka z czasów studenckich, ze swoimi chłopakami: Krzysiem (to małżon), Mikołajem i Kubą, co to jest naszym wspólnym synem...chrzestnym.
Warunek przyjazdu był jeden: miejsce do nurkowania dla Krzysia w bliskiej odległości. Spełniliśmy go przyciągając fiord bliżej naszego domu. Również dla dzieci zostały przewidziane rozrywki akwafluwialne.
Bardzo szybko i miło przeleciał ten czas spędzony wspólnie.
Wycieczki, garowanie zespołowe, degustacja jadła i trunków, wymiana myśli i światopoglądów.
Czas przeszły wymieszaliśmy z teraźniejszym i przyszłym, życie w Ojczyźnie z tym w Norweszczyźnie i tak kolejne przyczynki do dysput się pojawiały.
Krzysiu dzięki swym wyprawom z kuszą z głąb fiordu dostarczał ryb na patelnię (flądry i węgorz) i w procesie obróbki termicznej przerabialiśmy kwasy omega 3 na nasycone (w głębokim tłuszczu).
Był również autorem zupki kremu z brokułów z prażonymi płatkami migdałowymi. Mmmmmmmmm!
Oraz jelonka, co to czekał w zamrażarce na fachową obsługę. Opłacało się czekać!
I tak w skrócie minęła kolejna wizyta gości, którzy właśnie eksplorują Bergen.
Pozdrawiamy, ściskami i zapraszamy następnym razem.
PS. Mimo tego, że sami wiecie co...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz