poniedziałek, 2 sierpnia 2010

O tym jak Żwirek i Muchomorek zostali grzybiarzami.


Pewnej niedzieli Żwirek i Muchomorek obudzili się rano ale bez przesady .
Co będziemy dziś robić Żwirku? -zapytał Muchomorek
Może pójdziemy  na tę górę, gdzie wyprawiał się Hans Gjesme ze sztalugami, aby malować dolinę- odpowiedział Żwirek i zasnął.
Żwirku czas na nas bo po południu mamy mszę w Årdal- przypomniał koło 12 Muchomorek.
Ale najpierw coś zjedzmy- zparoponował Żwirek.
...
A czy na pewno możemy przejść przez to podwórko?- zapytał jak zwkle jednakowo praworządny jak i zaniepokojony Żwirek.
Oczywiście, niedawno tu dzieci ze Staszka klasy były i dobrze było.
Aha- odparł z powątpiewaniem w głosie Źwirek.
Zwłaszcza, że przed chwilą, przez pomyłkę został doprowadzony do tajnego (no może nie do tak bardzo tajnego, napisy były)  składu amunicji w lesie
A droga wyglądała tak:




Spójrz Żwirku, to chyba grzby!- krzyknął zaskoczony swoim odkryciem Muchomorek. 
Niemożliwe Żwirku, w naszych lasach nie ma grzybów*- odparł niewzruszony Muchomorek.
To co to może być? męczył bułę niepocieszony Muchomorek.
A może i faktycznie grzyby- stwierdził Żwirek, co to zna się na wszystkim.
Muchomorek był w swoim żywiole, do tej pory rozróżniał jedynie purchawki,  z których taki fajny dym się unosił jak się ją kopnęło, a teraz jak na grzybiarski debiut... kilka takich kupek nazbierał. Ale ten brązowy co to nie wiedział jak się nazywa był jeden.

Ale Muchomorku jeszcze długa droga przed nami, zostaw te grzyby- próbował sprowadzić na ziemię towarzysza Żwirek.
Ten nie zważając na przeciwności natury darł między modrzewie, po skałach, co chwilę wysypywał szpilki sosnowe z butów i wycierał nogi w wilgotne dywaniki z mchu.
Tak im minęla droga do miejsca, z którego widać było:
Ach! Jaki ładny widok, prawda Żwirku?- zachwycał się Muchomorek.
Śliczny- pokiwał głową Żwirek.
Pora na nas. 
A może byśmy tak zostali grzybiarzami Żwirku?
To dobry pomysł Muchomorku ale u nas nie ma grzybów*- przyomniał sobie Żwirek.
Obaj pokiwali smutno głowami.

*Mit o niewystępowaniu grzybów w Norwegii powstał w ub. roku, kiedy to bawili z wizytą u nas Isia z Piotrkiem. Piotrek, który jest zapalonym grzybiarzem codziennie dostarczał niewyobrażalne (dla grzybiarza) ich ilości. Pewnego dnia wpadł pogadać, jak to miewa w zwyczaju Olav. Zagadnięty przez Piotrka, czy Norwegowie zbierają grzyby, odpowiedział, że owszem ale tu nie występują:)


Potem pojechaliśy na mszę do Øvre Årdal jak było napisane w necie a na miejscu okazało się, że to w tym drugim Årdal. czyli Årdalstangen. "Czajnik na wrotkę i zmiana kierunku"- zdecydowliśmy szybko.
W tym momencie podszedł do nas kolo: "Cześć jestem Bartek, jest tu jakaś akcja?"
Chłopie do wozu i ognia!- padła komenda.
Po drodze okazało się, że Bartek to nowy nabytek trampkarzy z Øvre. Tu ma chłopak przynosić chwałę futbolowi norweskiemu za cieżko wydobyte ropokorony.
Nie pytajcie, która liga bo ja nie bardzo wiem, kim jest ten w czarnym co biega po boisku:(
Po mszy doznaliśmy objawienia z nieba:











Jeszcze?


6 komentarzy:

roberto pisze...

no pewnie, że jeszcze...
do upadłego!

roberto pisze...

a tak w ogóle, to hardcore z tą czcionką, nie ma co.

Anonimowy pisze...

wow, dech zapiera. pozdrowienia z florydy.
S.

ERROR 404 pisze...

Piękne zdjęcia! Najbardziej podoba mi się ostatnie :)

Pozdrawiam i życzę miłej nocy

Młoda. ; * pisze...

http://plooteek.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

witam
zjebalem koledze strzala
przepraszam