środa, 29 kwietnia 2009

Cz.I.-Voss.


Było o gotowaniu, pieczeniu (swędzeniu:), urządzaniu wnętrz... i jak to jedna z naszych znajomych stwierdziła: "Ciotka! Martha Steward mogłaby ci buty czyścić!".

Aby słowa nie okazały rzuconymi na wiatr- debiutuję więc jako propagator uroków okolic najbliższych. Czyli dla tych co czekają w blokach startowych na lot Kraków-Bergen i tych, którzy się dyskretnie przyczajają... opiszę na jakie atrakcje turystyczne liczyć mogą.
Aby nie przytłoczyć nadmiarem będzie to informator w odcinkach.
Dziś na warsztacie mamy Voss. Dla stałych czytelników przypomnienie, że to tam gdzie wpadałam jak śliwka w kompot, z aparatem do sauny pełnej wesołych Wikingów. Voss jest dokładnie w połowie drogi między Bergen a Laerdal i jego zimowy widok przypomina do złudzenia Narnię. Śnieg leży do tej pory na górze. Nie dalej jak 2 tygodnie temu odbyły się tu zawody w akrobacjach narciarskich. Z resztą czego w tym Voss zimą robić nie można?




Poza klasycznymi nartami można szusować po szczytach siłą wiatru skumulowaną w takich spadochronach. A wygląda to mniej więcej tak:




Można też uprawiać wspinaczkę po zamarzniętej ścianie wodospadu (zwanej lodospadem).

Ale za to latem... rafting!

W centru raftingu każda możliwość wchodzi w grę. Wyprawa rodzinna (pod warunkiem, że ma się ukończone 8 lat). http://www.vossrafting.no/en/river/family-rafting.phpNa tych co lubią mocniejsze wrażenia czeka prawdziwa męska przygoda. Tu też stosowna dokumentacja http://www.vossrafting.no/en/river/rafting.php(na górze po prawej jest kamerka i tam trzeba napykać). A dla amatorek żądnych widoków dobrze zbudowanych Skandynawów też pewne atrakcje się zdarzają:)

W tymże wspomnianym centrum można też się powspinać (głównie ci co się wiekowo nie kwalifikują do pontonów), przyjemnie popiknikować albo zalegnąć w knajpce i grając w bilard oczekiwać powrót hydromaniaków z wyprawy pontonowej.

Poza uciechami wodnymi można spróbować kursu zjeżdżania na linie (rappellering tak to się chyba nazywa), nawet po ścianie wodospadu, albo wręcz odwrotnie powspinania się w parku linowym na wysokościach 3-10m.

Jeśli jest potrzeba zakupów w większym mieście to wyprawiamy się też do Voss.

Mijając po lewej stronie wielkie jezioro, a po prawej Tvindefossen (ten wodospad, który jest na zdjęciu na samej górze).

Znalazłam też taką stronkę gdzie są codziennie wstawiane nowe zdjęcia i jest tu trochę fajnych rzeczy. http://www.vossnow.net/ (pokaz slajdów na początku to nie moja robota tylko ściągnięte stamtąd).
W większej rozdzielczości można zobaczyć tutaj:
I to tyle na dziś.
Pozdrawiamy cieplutko Arleta i Freye.

Brak komentarzy: