środa, 9 lipca 2008

Róże od męża.



Drogie Panie (a może i Panowie?) !

Czy zdażyło się Wam dostać tyle róż od ukochanego? I to jeszcze w środku nocy? Wiem, wiem każda normalna kobieta po 9 latach małżeństwa miałaby prawo do dużego zaniepokojenia, o co chodzi? Nie takiegom go brała!

Dobra, dobra wyjaśniam; Na jednej ze ścian domu jest kratka, po której pnie się róża. Wczoraj w nocy obie postanowiły zawalczyć. Wygrała róża. Prawie wyłamała kratę ze ściany (właśnie w momencie kiedy byłam w łóżku i czytałam książkę). A że miało to miejsce o północy, wołam męża: Marian, Marian ktoś się chyba włamuje do nas (ciekawe co by miał ukraść?). Na co Marian wziął młotek, gwoździe, sekator... nie bacząc na porę dnia (a w zasadzie nocy) poszedł fedrować. Takie są zalety białych nocy, nie musiałam stać z latarą w zębach jako asysta. Rano ja przejęłam sekator i ... sami możecie to obejrzeć w sieci.

Pozdrówka Freye&Co.

1 komentarz:

Unknown pisze...

http://picasaweb.google.pl/arletafrey/08lipiec08
Zapomniałam oczywiście o adresie strony.