W pierwszym dniu wykonaliśmy mały falstart, przyszliśmy na 10, a powinniśmy godzinę później. I był to pierwszy przypadek w historii olimpiady, że byliśmy za wcześnie.
Może padliśmy ofiarami sugestii babci naszego kolegi, która zrywała go po pierwszym pianiu koguta i żegnała do szkoły słowami: Idź Tomuś, wcześniej wyjdziesz, wcześniej wrócisz.
Najpierw pani rektor (po naszemu dyrektor) przywitała pierwsze cztery klasy, zwłaszcza pierwszaki.
Potem każdy rządek poszedł do swojej klasy. Tu wychowawczyni, dla najbliższych (i najdalszych też)- Anette, powitała rodziców i dzieci, a jeszcze potem wysłała starych na pogadankę z panią rektor i dzieci rysowały co robiły na wakacjach.
I na koniec główna atrakcja, zdjęcie na górce szkolnej, które ma być opublikowane w lokalnej gazecie, w najbliższym czasie.
Pozdrawiamy cieplutko Arleta i Freye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz