poniedziałek, 13 października 2008

Ja Odra, ja Odra. Jak mnie słychać?

To ja Jarząbek! Znów nadaję na wesołej norweskiej fali. Długo mnie tu nie było i nawet miałam zamiar ulotnić się niczym opary eteru aleeee... aleeee... aleeee...będąc w Polsce okazało się, ze ktoś to czyta! Naprawdę!!! Mało tego, nawet się podoba. Bóg zapłać za dobre słowa i za wieeeelką energię, którą przywiozłam z powrotem. Zastanawiam się, czy nie skończę jak Koziołek Matołek, co się po szerokim tułał świecie aby dojść do Pacanowa. Na razie nie planujemy szybkiego powrotu. Dalej asymilujemy się. Nawet Staszek (stawiał najtwardszy opór na początku) stwierdził, że chciałby mieszkać w Polsce ale też chciałby tutaj trochę zostać! Przywieźliśmy w walizkach kawałki Polski- na poprawę nastroju. Zakochałam się w Lao Che i dla wszystkich ode mnie Hydropiekłowstąpienie; http://profile.myspace.com/index.cfm?fuseaction=user.viewprofile&friendid=412950318

Inne płytki to Brzechwa dla dzieci, a dla starych (znaczy się starej;) Czesław, Mama Mia. No i w końcu hity muzyki klasycznej dla erudytów (właściwie jednego). Standardowo literatura motywacyjna. O wódce i kiełbasie nie wspomnę.
Szybko przeleciały 3 tygodnie. W ostatnim dotarł Kuba z dziećmi.
Baaardzo dziękujemy za wsparcie wszystkim, którzy znaleźli dla nas czas. Niestety nie zdążyliśmy zobaczyć się ze wszystkimi, z którymi planowaliśmy. Sorki! Ale nie ma tego złego, następnym razem będą pierwsi w karneciku spotkań. Miałam w planie pozdrowić wszystkich Krewnych i Znajomych Królika z imienia i nazwiska jednak głupio by wyszło gdybym kogoś pominęła. Dlatego każdy, kto poczuwa się, że do niego piszę niech będzie pozdrowiony i pozdrowi jeszcze 5 innych gości... od nas! Myślimy o Was ciepło wiedząc, że jesteście. Może na starość robię się sentymentalna ale doceniam jako najwyższą wartość "manie" rodziny, przyjaciół, znajomych...
Zwłaszcza takich jak my mamy! A co!
Trzymajcie się cieplutko.
Arleta&Freye.
PS. Następnym razem będzie raport norweski.

3 komentarze:

anka pisze...

No tak Freyowa.... było sentementalnie, była goloneczka, a teraz z powrotem do śledzi trzeba wrócić!. Miło było cie zobaczyć!. I dzięki za telefon :).

isia pisze...

W końcu znam się na muzyce:)
Maciusiowi i Ryszardowi też się Lao Che podoba i po cichu sluchamy.
Isia

Unknown pisze...

Lao Che? Isiu-mów za siebie;)
chociaż czasem lubię posłuchać, aha i jeszcze jedno.....


Ryszard jest tylko JEDEN;)

pozdrawiam